Nagły
paraliż spowodowany paniką nie pozwolił jej na jakikolwiek ruch.
Przestraszonymi oczami wpatrywała się w stojącego przed nią, nieco zmieszanego
Drake’a. Jej serce biło tak szybko jakby chciało przebiec maraton. Odczuwała
niemal fizyczny ból, a jej ciało za wszelką cenę chciało stąd uciec. To było
bardzo dziwne i nowe odczucie. Myślała, że nie jest zdolna do uczuć, nawet tych
negatywnych, ale w tym momencie strach wsiąkał się w jej komórki, zaburzając
jasne myślenie i odbierając jej oddech.
Drake również się nie poruszył.
Wpatrywał się w Alison niedowierzając jak bardzo jest inna od tego jak ją
zapamiętał. Nawet jej zapach był inny. Nie pachniała już jak znana mu istota.
Pomijając zadrapania jakie pokrywały jej ciało oraz plamy krwi, które powinny
go niepokoić, zainteresował się również mężczyzną stojącym tuż za nią. Pachniał
identycznie, wyglądał podobnie, a jego spojrzenie było jeszcze bardziej
przeszywające i pozbawione uczuć. Kevin go ostrzegał, ale Drake nigdy się nie
spodziewał, jak bardzo wstrząśnie nim widok Alison oraz jej podobieństwo do
demona stojącego za nią. Nie był w stanie się odezwać.
W końcu to Rogner przerwał ciszę.
- Zanim zacznie się nieuniknione,
proszę by wszyscy pozostali na miejscach. Mamy kilka ważnych spraw, które
musimy wspólnie omówić.
Ciche prychnięcie wydobyło się
zza pleców Alison. Rain pchnął ją lekko do przodu by stanęła w pełni o własnych
siłach, po czym skierował się w stronę schodów prowadzących do jego pokoju. Czarownik
niemal natychmiast wyciągnął w jego stronę rękę.
- Ani się waż ignorować moje
słowa.
Rain zerknął na niego z ukosa.
Jego kryształowe oczy wydawały się dla Alison bardziej niezwykłe niż wcześniej,
jakby odczuwalnie lodowate.
- Nie przyjmuję od ciebie
rozkazów. – odpowiedział swoim neutralnym głosem, jakby stwierdzał oczywisty
fakt. – Twoje iskry mnie nie przerażają.
Rogner wykonał nieokreślony ruch
palcami, jednak nic się nie stało, co przestraszyło go bardziej niż można było
się spodziewać po tak starym czarowniku.
Usta Raina wygięły się w lekkim
uśmiechu. Powietrze nagle zaświstało, jakby ktoś rzucił czymś przez pokój, po
czym niewidzialna fala rzuciła czarownikiem o ścianę, zmuszając go do nagłego
nabrania powietrza.
- Powinniśmy się uspokoić. –
zaczął Kevin – Proszę cię, kimkolwiek jesteś i cokolwiek robisz o zaprzestanie.
– skierował się do Raina.
Ten jednak go zignorował i
ponownie ruszył w stronę schodów. Rogner zaczął wymawiać zaklęcia gromkim
głosem, aż w końcu cały dom zaczął się trząść. Drewniane deski w podłodze
zaczęły trzeszczeć i pękać. W powietrze wzbiły się małe, drewniane odłamki, aż
w końcu w podłodze pojawiła się szeroka i głęboka wyrwa odgradzająca Raina od
schodów.
- Może i moja magia na ciebie nie
działa, ale potrafię cię przywrócić do pionu nie tylko bezpośrednim zaklęciem.
- Wynoszę się stąd czarowniku. Nie
będę dłużej twoim więźniem.
- Więźniem? Nigdy…
Nie zdążył dokończyć. Jego twarz
zaczęła sinieć, jakby się dusił, a usta na zmianę otwierały się i zamykały
próbując złapać powietrze.
- Wystarczy! – Drake w końcu
oderwał wzrok od Alison i zareagował na rozgrywającą się obok jatkę. Rzucił się
na Raina powalając go na podłogę i próbując unieruchomić mu ręce. Jednak nim
zdążył zacisnąć swoje sidła jego ciało uniosło się w powietrze i przygwoździło
do ściany. Dłońmi próbował oderwać od własnej szyi niewidoczną siłę, która
uniemożliwiała mu oddychanie.
- To ty jesteś Drake? – Rain
przekrzywił głowę uważnie mu się przyglądając. Alison patrzyła na to co się
dzieje, ale nie potrafiła zareagować. Wiedziała, że powinna rzucić się na
Raina, by się opamiętał, ale jej ciało jakby wrosło się w podłogę, a mózg nie
wydawał poleceń jej kończynom. – Ten, którego kochała Alison. Niestety mam dla
ciebie złą wiadomość… - spojrzał znacząco na Alison – Niewiele jesteś jej w
stanie zaoferować.
Odwrócił się od niego, posłał
Rognerowi sępie spojrzenie i po raz trzeci ruszył w stronę pokoju. Jak tylko
niewidoczne sidła uwolniły Drake’a, pozwalając mu złapać oddech, chwycił za
krzesło stojące tuż obok i bez zastanowienia ruszył w stronę Raina. Nim ten
zdążył się obrócić Drake z całej siły uderzył meblem w jego plecy. Ten
natychmiast upadł na podłogę pozostając w bezruchu.
- To nie było takie trudne. –
odparł lekko zaskoczony Drake
Alison wiedziała z czym to się równa. Podobnie
było w biurze szefostwa Hali. Tym razem zdołała się uwolnić z bezruchu jaki
zawładnął jej ciałem i ruszyła w stronę Raina.
- Dosyć tego! – warknęła. Gdy
wreszcie zapanowało coś na pozór spokoju miała czas by rozejrzeć się po
salonie. Jej wzrok przykuł Rusty siedzący pod ścianą na fotelu, zupełnie nie
przejęty sytuacją, która rozegrała się przed chwilą. Miała ochotę skierować się
w jego stronę, ale potem przed jej oczami mignął Kevin. Nie mogła dłużej go
unikać. Nadszedł czas na konfrontację. – Kevin, chwyć go za ramię. – poleciła
krótko
Ten spojrzał na nią przelotnie,
po czym skinął głową. Oboje podnieśli Raina opierając jego nieprzytomne ciało
na barkach. Alison za wszelką cenę starała się unikać spojrzenia Drake’a.
Przewidywała co mógł myśleć o tej całej sytuacji.
- Rogner, możesz? – zerknęła
znacząco na wyrwę w podłodze tuż przed nimi.
- Naprawdę musimy poważnie
porozmawiać. – upierał się
- Rain i tak teraz nigdzie się
nie wybiera. Wrócę jak tylko upewnię się, że wszystko z nim w porządku.
Czarownik westchnął i machnął
jakby od niechcenia. Sekundę potem dom lekko drgnął, a podłoga zrosła się nie
pozostawiając śladu pęknięcia.
Nie oglądając się za siebie
ruszyła na górę, razem z Kevinem i nieprzytomnym Rainem. Jak tylko wkroczyli do
jego pokoju, położyli go ostrożnie na łóżku. Alison ciężko nabrała powietrza po
czym usiadła na skraju. Powietrze aż gęstniało od napięcia między nią a
Kevinem. Wiedziała, że on pierwszy nie zacznie rozmowy. Nie kiedy wiedział jak
wybuchowa była ostatnio. Nic między nimi nie było już w porządku.
- Wcale nie chcę tam schodzić. –
szepnęła – Nie kiedy…
- Nie tylko ty się go nie
spodziewałaś. Też byliśmy zaskoczeni.
Podniosła głowę by na niego
spojrzeć. Stał przed nią z napiętą miną wpatrując się w podłogę, jakby bał się
jej wzroku. To zabolało ją bardziej niż myślała. Wiedziała, że zachowywała się
podle w stosunku do niego, a pozostawianie go w niepewności było
niesprawiedliwością.
- Przepraszam. – w końcu to
wypowiedziała. Zaskoczony podniósł głowę napotykając jej pewne spojrzenie. –
Przepraszam za wszystko. Za to jak cię potraktowałam. Wiem, że chciałeś mi
pomóc, ale… Ja już nie będę dawną Alison. Zupełnie jakby ktoś skradł mi ją z
serca i zamknął gdzieś za szybą. Czasami słyszę jak krzyczy, ale za cicho bym
mogła wiedzieć co. Nie chciałam żebyś widział mnie w tym stanie. Nie chcę byś
patrzył jak mnie tracisz. Myślę, że lepiej żebym wyjechała i już nigdy nie
wracała.
Przez dłuższą chwilę wpatrywał
się w nią w milczeniu. W końcu jednak podszedł bliżej i ukucnął tuż przed nią.
Przez moment się zawahał, ale w końcu chwycił ją za dłonie.
- Kimkolwiek byś nie była i
jakkolwiek nie starała się mnie odepchnąć to zawsze będę twoim przyjacielem.
Jesteś dla mnie jak siostra. Nie mogę cię stracić tylko dlatego, że ugryzł cię
demon. To nie wystarczy bym tak po prostu pozwolił ci odejść.
Nigdy nie wątpiła w łączącą ich
przyjaźń, ale mimo wszystko nie spodziewała się tak otwarcie pewnych słów ze
strony Kevina. Nagły impuls kazał jej go uściskać i tak też zrobiła. Zarzuciła
mu ręce na szyje, wtulając się w jego ciało. Nie sądziła, że tak bardzo jej
tego brakowało. Czuć zapach jego ciała, ręce zaciskające się wokół jej pleców. Tak
dawno go nie obejmowała, że to uczucie wydawało się niemal obce.
Tkwili tak w uścisku kilka minut,
ciesząc się chwilą. Nie ważne jednak jak bardzo chciałaby tak pozostać,
wiedziała, że Kevin to jedynie ułamek rozwiązanego problemu. Na dole czekała
kolejna sprawa której musiał stawić czoła. Wiedziała, że z Drake’iem nie pójdzie
tak łatwo i gładko jakby chciała. Sama nie potrafiła się ustosunkować do tego
co teraz jest między nimi, bo nie wiedziała, czy jest coś w ogóle, a co dopiero
przekazanie tego jemu.
- A co jest jemu? – spytał Kevin
delikatnie wypuszczając ją z uścisku.
- Wyjdzie z tego. – mruknęła
wymijająco. Kevin kilkakrotnie przenosił wzrok z niego na nią, ale nic nie
powiedział. – Co jest?
- Nie, nic. – odparł
- Śmierdzicie sobą jakby ktoś
wrzucił was razem do miksera i przez długi czas pozostawił go na chodzie. –
odpowiedział otwarcie Rusty. Razem z Kevinem spojrzeli w jego stronę, nieco
zaskoczeni jego obecnością. – Czarownik zwołuje naradę. Zdaje się, że to sprawa
niecierpiąca zwłoki.
Uniósł brew oczekując na ich
reakcję, ale żadne z nich się nie poruszyło.
- Dla mnie to i tak bez
znaczenia, ale zdaje się, że on ściągnie was do siebie nawet wbrew waszej woli.
Czarownik, te sprawy. Abrakadabra i inne czary mary.
Odwrócił się na pięcie i głośno
pogwizdując zszedł schodami na dół.
- Jakoś to będzie. – westchnął Kevin
podając Alison dłoń. Chwyciła go delikatnie i pozwoliła zaprowadzić do salonu.
Czarownik siedział już przy stole
taksując ich oboje wzrokiem. Rusty zajął swoje miejsce na fotelu, natomiast
Drake stał przy oknie z pustym wyrazem twarzy. Alison na moment na niego
spojrzała, ale gorycz jaka kryła się w jego spojrzeniu była zbyt bolesna.
Usiadła obok Kevina zajmując miejsce naprzeciw Rognera.
Gdy wszyscy mieli już swoje
miejsca, rozejrzał się dookoła jakby chciał mieć pewność, że wszyscy go
słuchają, po czym zaczął.
- Sprawa wygląda tak…
- Która dokładnie? Mówisz o tym
jak zamknąłeś mnie w piwnicy na bóg wie jak długo po czym niczego nie
wyjaśniłeś? – Nie była dokładnie pewna, dlaczego akurat w tym momencie z tym
wyskoczyła, ale już od początku leżało jej to na sercu. Uraza, która musiała
zostać wylana na wierzch.
Nieco się zawahał, nie
spodziewając się, że teraz będzie musiał o tym mówić.
- Potrzebowałem sprawdzić w jakim
stopniu jesteś demonem.
- I co z tego wyszło?
- Wiedziałbym gdyby Rain się z
tym ze mną podzielił. – odparł z irytacją
- Możemy o tym przez chwilę
porozmawiać? Nic nie wyjaśniłeś, w ogóle nie pomogłeś. Nie widzę w tym sensu,
dlaczego łudziliśmy się, że w jakiś sposób rozgryziesz tą sprawę. – czuła, że
złość w niej narasta, ale trzymała ją na wodzy. Bardziej chciała wyśmiać
czarownika niż na niego wrzeszczeć.
- Nie o tym mieliśmy rozmawiać. –
powiedział przez zaciśnięte zęby – Zresztą byłoby łatwiej gdybyś zechciała
współpracować.
- Nie miałam szansy bo od razu
zostałam zamknięta w piwnicy. Wybacz, ale po czymś takim traci się chęci do
dalszego działania w jednej drużynie.
- Rogner, sądzę, że powinieneś
nam wyjaśnić parę spraw. – zaczął Kevin opanowanym głosem – Wszyscy jesteśmy
lekko zdezorientowani tą sytuacją. Ufaliśmy, że nam pomożesz, ale nic nie
raczyłeś wyjaśnić. Od tego proponuję zacząć.
Rogner spojrzał na niego
niedowierzając, że się przyłączył do tej konwersacji. Nabrał głęboko powietrza
i przetarł oczy.
- W porządku. To nie jest w tej
chwili najważniejsze, ale niech wam będzie. Chciałem ocenić z czym się mierzę,
a Rain mógł mi w tym pomóc. Jak zwykle jednak odmówił współpracy, więc nie
byłem w stanie ci pomóc. Potem zniknęłaś, dwukrotnie. Koniec historii bo
wróciłaś bez śladu po ugryzieniu. Cokolwiek planowałem zrobić jest już nieaktualne
bo stałaś się demonem. Przynajmniej w jakiejś tam części.
- Ale dlaczego Rain miał w tym
pomóc? – zainteresował się Kevin. Alison domyślała się, że prawdziwe pytanie
brzmiało „Dlaczego musiałeś wybrać akurat jego do tego zadania?”.
Rogner spojrzał na Alison jakby
zastanawiał się, czy odpowiedź na to pytanie przypadkiem jej nie zaszkodzi.
Sama była jej ciekawa, więc nie zaprotestowała.
- Rain ma specjalny dar. Potrafi
określić dokładnie demona, kiedy przebywa w jego obecności. - Ton głosu jakim
to powiedział był tak dziwnie podejrzany, że żadne z nich mu nie uwierzyło.
Nikt jednak nie naciskał. Co jak co, ale Rogner był czarownikiem, który spędził
dekady na ziemi. Nie warto było wystawiać jego cierpliwości na próbę. - Czy
możemy już wrócić do tematu?
- Nawet go nie zaczęliśmy, więc
teoretycznie nie możemy do niego wrócić. – zauważył Rusty
Czarownik zignorował jego
komentarz i od razu przeszedł do rzeczy.
- Nie wiem, czy wszyscy tutaj są
tego świadomi, ale wasz już nieżyjący wróg pracował dla kogoś innego. Oznacza
to, że w wybiciu prawie wszystkich przedstawicieli wilkołaków z Jacksonville
miał wyższy cel niż tylko własna potęga. Tak naprawdę nie wiele by mnie to
obchodziło, gdyby Darren się ze mną nie skontaktował i nie przekazał swoich
podejrzeń. Zainteresowani?
Tak długo czekałem! Uwielbiam cię, masz niesamowity talent. Trochę szkoda, że już nie dodajesz tak często jak kiedyś, ale myślę, że i tak jest warto tyle czekać, bo każdy kolejny rozdział co raz bardziej wciąga. Tak więc postaram się cierpliwie czekać na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKilka kolejnych rozdziałów będzie pojawiać się w krótkich odstępach. Udało mi się znaleźć czas by coś wyskrobać.
UsuńRozdział bardzo interesujący ( jak zresztą wszystkie pozostałe :) ). Boli mnie tylko ta nie chęć Alison do Draka... Byłoby tak pięknie gdyby byli razem, ale jak to się mówi ? Pisarze mają największą frajdę niszczyć życię najlepszym bohaterom przy herbatce z diabłem :*
OdpowiedzUsuń