czwartek, 4 lutego 2016

Rozdział 18


               Nagły paraliż spowodowany paniką nie pozwolił jej na jakikolwiek ruch. Przestraszonymi oczami wpatrywała się w stojącego przed nią, nieco zmieszanego Drake’a. Jej serce biło tak szybko jakby chciało przebiec maraton. Odczuwała niemal fizyczny ból, a jej ciało za wszelką cenę chciało stąd uciec. To było bardzo dziwne i nowe odczucie. Myślała, że nie jest zdolna do uczuć, nawet tych negatywnych, ale w tym momencie strach wsiąkał się w jej komórki, zaburzając jasne myślenie i odbierając jej oddech.
Drake również się nie poruszył. Wpatrywał się w Alison niedowierzając jak bardzo jest inna od tego jak ją zapamiętał. Nawet jej zapach był inny. Nie pachniała już jak znana mu istota. Pomijając zadrapania jakie pokrywały jej ciało oraz plamy krwi, które powinny go niepokoić, zainteresował się również mężczyzną stojącym tuż za nią. Pachniał identycznie, wyglądał podobnie, a jego spojrzenie było jeszcze bardziej przeszywające i pozbawione uczuć. Kevin go ostrzegał, ale Drake nigdy się nie spodziewał, jak bardzo wstrząśnie nim widok Alison oraz jej podobieństwo do demona stojącego za nią. Nie był w stanie się odezwać.
W końcu to Rogner  przerwał ciszę.
- Zanim zacznie się nieuniknione, proszę by wszyscy pozostali na miejscach. Mamy kilka ważnych spraw, które musimy wspólnie omówić.
Ciche prychnięcie wydobyło się zza pleców Alison. Rain pchnął ją lekko do przodu by stanęła w pełni o własnych siłach, po czym skierował się w stronę schodów prowadzących do jego pokoju. Czarownik niemal natychmiast wyciągnął w jego stronę rękę.
- Ani się waż ignorować moje słowa.
Rain zerknął na niego z ukosa. Jego kryształowe oczy wydawały się dla Alison bardziej niezwykłe niż wcześniej, jakby odczuwalnie lodowate.
- Nie przyjmuję od ciebie rozkazów. – odpowiedział swoim neutralnym głosem, jakby stwierdzał oczywisty fakt. – Twoje iskry mnie nie przerażają.
Rogner wykonał nieokreślony ruch palcami, jednak nic się nie stało, co przestraszyło go bardziej niż można było się spodziewać po tak starym czarowniku.
Usta Raina wygięły się w lekkim uśmiechu. Powietrze nagle zaświstało, jakby ktoś rzucił czymś przez pokój, po czym niewidzialna fala rzuciła czarownikiem o ścianę, zmuszając go do nagłego nabrania powietrza.
- Powinniśmy się uspokoić. – zaczął Kevin – Proszę cię, kimkolwiek jesteś i cokolwiek robisz o zaprzestanie. – skierował się do Raina.
Ten jednak go zignorował i ponownie ruszył w stronę schodów. Rogner zaczął wymawiać zaklęcia gromkim głosem, aż w końcu cały dom zaczął się trząść. Drewniane deski w podłodze zaczęły trzeszczeć i pękać. W powietrze wzbiły się małe, drewniane odłamki, aż w końcu w podłodze pojawiła się szeroka i głęboka wyrwa odgradzająca Raina od schodów.
- Może i moja magia na ciebie nie działa, ale potrafię cię przywrócić do pionu nie tylko bezpośrednim zaklęciem.
- Wynoszę się stąd czarowniku. Nie będę dłużej twoim więźniem.
- Więźniem? Nigdy…
Nie zdążył dokończyć. Jego twarz zaczęła sinieć, jakby się dusił, a usta na zmianę otwierały się i zamykały próbując złapać powietrze.
- Wystarczy! – Drake w końcu oderwał wzrok od Alison i zareagował na rozgrywającą się obok jatkę. Rzucił się na Raina powalając go na podłogę i próbując unieruchomić mu ręce. Jednak nim zdążył zacisnąć swoje sidła jego ciało uniosło się w powietrze i przygwoździło do ściany. Dłońmi próbował oderwać od własnej szyi niewidoczną siłę, która uniemożliwiała mu oddychanie.
- To ty jesteś Drake? – Rain przekrzywił głowę uważnie mu się przyglądając. Alison patrzyła na to co się dzieje, ale nie potrafiła zareagować. Wiedziała, że powinna rzucić się na Raina, by się opamiętał, ale jej ciało jakby wrosło się w podłogę, a mózg nie wydawał poleceń jej kończynom. – Ten, którego kochała Alison. Niestety mam dla ciebie złą wiadomość… - spojrzał znacząco na Alison – Niewiele jesteś jej w stanie zaoferować. 
Odwrócił się od niego, posłał Rognerowi sępie spojrzenie i po raz trzeci ruszył w stronę pokoju. Jak tylko niewidoczne sidła uwolniły Drake’a, pozwalając mu złapać oddech, chwycił za krzesło stojące tuż obok i bez zastanowienia ruszył w stronę Raina. Nim ten zdążył się obrócić Drake z całej siły uderzył meblem w jego plecy. Ten natychmiast upadł na podłogę pozostając w bezruchu.
- To nie było takie trudne. – odparł lekko zaskoczony Drake
 Alison wiedziała z czym to się równa. Podobnie było w biurze szefostwa Hali. Tym razem zdołała się uwolnić z bezruchu jaki zawładnął jej ciałem i ruszyła w stronę Raina.
- Dosyć tego! – warknęła. Gdy wreszcie zapanowało coś na pozór spokoju miała czas by rozejrzeć się po salonie. Jej wzrok przykuł Rusty siedzący pod ścianą na fotelu, zupełnie nie przejęty sytuacją, która rozegrała się przed chwilą. Miała ochotę skierować się w jego stronę, ale potem przed jej oczami mignął Kevin. Nie mogła dłużej go unikać. Nadszedł czas na konfrontację. – Kevin, chwyć go za ramię. – poleciła krótko
Ten spojrzał na nią przelotnie, po czym skinął głową. Oboje podnieśli Raina opierając jego nieprzytomne ciało na barkach. Alison za wszelką cenę starała się unikać spojrzenia Drake’a. Przewidywała co mógł myśleć o tej całej sytuacji.
- Rogner, możesz? – zerknęła znacząco na wyrwę w podłodze tuż przed nimi.
- Naprawdę musimy poważnie porozmawiać. – upierał się
- Rain i tak teraz nigdzie się nie wybiera. Wrócę jak tylko upewnię się, że wszystko z nim w porządku.
Czarownik westchnął i machnął jakby od niechcenia. Sekundę potem dom lekko drgnął, a podłoga zrosła się nie pozostawiając śladu pęknięcia.
Nie oglądając się za siebie ruszyła na górę, razem z Kevinem i nieprzytomnym Rainem. Jak tylko wkroczyli do jego pokoju, położyli go ostrożnie na łóżku. Alison ciężko nabrała powietrza po czym usiadła na skraju. Powietrze aż gęstniało od napięcia między nią a Kevinem. Wiedziała, że on pierwszy nie zacznie rozmowy. Nie kiedy wiedział jak wybuchowa była ostatnio. Nic między nimi nie było już w porządku.
- Wcale nie chcę tam schodzić. – szepnęła – Nie kiedy…
- Nie tylko ty się go nie spodziewałaś. Też byliśmy zaskoczeni.
Podniosła głowę by na niego spojrzeć. Stał przed nią z napiętą miną wpatrując się w podłogę, jakby bał się jej wzroku. To zabolało ją bardziej niż myślała. Wiedziała, że zachowywała się podle w stosunku do niego, a pozostawianie go w niepewności było niesprawiedliwością.
- Przepraszam. – w końcu to wypowiedziała. Zaskoczony podniósł głowę napotykając jej pewne spojrzenie. – Przepraszam za wszystko. Za to jak cię potraktowałam. Wiem, że chciałeś mi pomóc, ale… Ja już nie będę dawną Alison. Zupełnie jakby ktoś skradł mi ją z serca i zamknął gdzieś za szybą. Czasami słyszę jak krzyczy, ale za cicho bym mogła wiedzieć co. Nie chciałam żebyś widział mnie w tym stanie. Nie chcę byś patrzył jak mnie tracisz. Myślę, że lepiej żebym wyjechała i już nigdy nie wracała.
Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu. W końcu jednak podszedł bliżej i ukucnął tuż przed nią. Przez moment się zawahał, ale w końcu chwycił ją za dłonie.
- Kimkolwiek byś nie była i jakkolwiek nie starała się mnie odepchnąć to zawsze będę twoim przyjacielem. Jesteś dla mnie jak siostra. Nie mogę cię stracić tylko dlatego, że ugryzł cię demon. To nie wystarczy bym tak po prostu pozwolił ci odejść.
Nigdy nie wątpiła w łączącą ich przyjaźń, ale mimo wszystko nie spodziewała się tak otwarcie pewnych słów ze strony Kevina. Nagły impuls kazał jej go uściskać i tak też zrobiła. Zarzuciła mu ręce na szyje, wtulając się w jego ciało. Nie sądziła, że tak bardzo jej tego brakowało. Czuć zapach jego ciała, ręce zaciskające się wokół jej pleców. Tak dawno go nie obejmowała, że to uczucie wydawało się niemal obce.
Tkwili tak w uścisku kilka minut, ciesząc się chwilą. Nie ważne jednak jak bardzo chciałaby tak pozostać, wiedziała, że Kevin to jedynie ułamek rozwiązanego problemu. Na dole czekała kolejna sprawa której musiał stawić czoła. Wiedziała, że z Drake’iem nie pójdzie tak łatwo i gładko jakby chciała. Sama nie potrafiła się ustosunkować do tego co teraz jest między nimi, bo nie wiedziała, czy jest coś w ogóle, a co dopiero przekazanie tego jemu.
- A co jest jemu? – spytał Kevin delikatnie wypuszczając ją z uścisku.
- Wyjdzie z tego. – mruknęła wymijająco. Kevin kilkakrotnie przenosił wzrok z niego na nią, ale nic nie powiedział. – Co jest?
- Nie, nic. – odparł
- Śmierdzicie sobą jakby ktoś wrzucił was razem do miksera i przez długi czas pozostawił go na chodzie. – odpowiedział otwarcie Rusty. Razem z Kevinem spojrzeli w jego stronę, nieco zaskoczeni jego obecnością. – Czarownik zwołuje naradę. Zdaje się, że to sprawa niecierpiąca zwłoki.
Uniósł brew oczekując na ich reakcję, ale żadne z nich się nie poruszyło.
- Dla mnie to i tak bez znaczenia, ale zdaje się, że on ściągnie was do siebie nawet wbrew waszej woli. Czarownik, te sprawy. Abrakadabra i inne czary mary.
Odwrócił się na pięcie i głośno pogwizdując zszedł schodami na dół.
- Jakoś to będzie. – westchnął Kevin podając Alison dłoń. Chwyciła go delikatnie i pozwoliła zaprowadzić do salonu.
Czarownik siedział już przy stole taksując ich oboje wzrokiem. Rusty zajął swoje miejsce na fotelu, natomiast Drake stał przy oknie z pustym wyrazem twarzy. Alison na moment na niego spojrzała, ale gorycz jaka kryła się w jego spojrzeniu była zbyt bolesna. Usiadła obok Kevina zajmując miejsce naprzeciw Rognera.
Gdy wszyscy mieli już swoje miejsca, rozejrzał się dookoła jakby chciał mieć pewność, że wszyscy go słuchają, po czym zaczął.
- Sprawa wygląda tak…
- Która dokładnie? Mówisz o tym jak zamknąłeś mnie w piwnicy na bóg wie jak długo po czym niczego nie wyjaśniłeś? – Nie była dokładnie pewna, dlaczego akurat w tym momencie z tym wyskoczyła, ale już od początku leżało jej to na sercu. Uraza, która musiała zostać wylana na wierzch.
Nieco się zawahał, nie spodziewając się, że teraz będzie musiał o tym mówić.
- Potrzebowałem sprawdzić w jakim stopniu jesteś demonem.
- I co z tego wyszło?
- Wiedziałbym gdyby Rain się z tym ze mną podzielił. – odparł z irytacją
- Możemy o tym przez chwilę porozmawiać? Nic nie wyjaśniłeś, w ogóle nie pomogłeś. Nie widzę w tym sensu, dlaczego łudziliśmy się, że w jakiś sposób rozgryziesz tą sprawę. – czuła, że złość w niej narasta, ale trzymała ją na wodzy. Bardziej chciała wyśmiać czarownika niż na niego wrzeszczeć.
- Nie o tym mieliśmy rozmawiać. – powiedział przez zaciśnięte zęby – Zresztą byłoby łatwiej gdybyś zechciała współpracować.
- Nie miałam szansy bo od razu zostałam zamknięta w piwnicy. Wybacz, ale po czymś takim traci się chęci do dalszego działania w jednej drużynie.
- Rogner, sądzę, że powinieneś nam wyjaśnić parę spraw. – zaczął Kevin opanowanym głosem – Wszyscy jesteśmy lekko zdezorientowani tą sytuacją. Ufaliśmy, że nam pomożesz, ale nic nie raczyłeś wyjaśnić. Od tego proponuję zacząć.
Rogner spojrzał na niego niedowierzając, że się przyłączył do tej konwersacji. Nabrał głęboko powietrza i przetarł oczy.
- W porządku. To nie jest w tej chwili najważniejsze, ale niech wam będzie. Chciałem ocenić z czym się mierzę, a Rain mógł mi w tym pomóc. Jak zwykle jednak odmówił współpracy, więc nie byłem w stanie ci pomóc. Potem zniknęłaś, dwukrotnie. Koniec historii bo wróciłaś bez śladu po ugryzieniu. Cokolwiek planowałem zrobić jest już nieaktualne bo stałaś się demonem. Przynajmniej w jakiejś tam części.
- Ale dlaczego Rain miał w tym pomóc? – zainteresował się Kevin. Alison domyślała się, że prawdziwe pytanie brzmiało „Dlaczego musiałeś wybrać akurat jego do tego zadania?”.
Rogner spojrzał na Alison jakby zastanawiał się, czy odpowiedź na to pytanie przypadkiem jej nie zaszkodzi. Sama była jej ciekawa, więc nie zaprotestowała.
- Rain ma specjalny dar. Potrafi określić dokładnie demona, kiedy przebywa w jego obecności. - Ton głosu jakim to powiedział był tak dziwnie podejrzany, że żadne z nich mu nie uwierzyło. Nikt jednak nie naciskał. Co jak co, ale Rogner był czarownikiem, który spędził dekady na ziemi. Nie warto było wystawiać jego cierpliwości na próbę. - Czy możemy już wrócić do tematu?
- Nawet go nie zaczęliśmy, więc teoretycznie nie możemy do niego wrócić. – zauważył Rusty
Czarownik zignorował jego komentarz i od razu przeszedł do rzeczy.
- Nie wiem, czy wszyscy tutaj są tego świadomi, ale wasz już nieżyjący wróg pracował dla kogoś innego. Oznacza to, że w wybiciu prawie wszystkich przedstawicieli wilkołaków z Jacksonville miał wyższy cel niż tylko własna potęga. Tak naprawdę nie wiele by mnie to obchodziło, gdyby Darren się ze mną nie skontaktował i nie przekazał swoich podejrzeń. Zainteresowani? 

3 komentarze:

  1. Tak długo czekałem! Uwielbiam cię, masz niesamowity talent. Trochę szkoda, że już nie dodajesz tak często jak kiedyś, ale myślę, że i tak jest warto tyle czekać, bo każdy kolejny rozdział co raz bardziej wciąga. Tak więc postaram się cierpliwie czekać na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka kolejnych rozdziałów będzie pojawiać się w krótkich odstępach. Udało mi się znaleźć czas by coś wyskrobać.

      Usuń
  2. Rozdział bardzo interesujący ( jak zresztą wszystkie pozostałe :) ). Boli mnie tylko ta nie chęć Alison do Draka... Byłoby tak pięknie gdyby byli razem, ale jak to się mówi ? Pisarze mają największą frajdę niszczyć życię najlepszym bohaterom przy herbatce z diabłem :*

    OdpowiedzUsuń